Apex

Wymiary: długość całkowita 307 mm, długość ostrza 169 mm, grubość ostrza 4,1 mm.
Waga: 236 g.
Ostrze: nierdzewna stal proszkowa Elmax, szlif wklęsły.
Twardość: 60,9 +/- 0,6 HRC.
Rękojeść: Włókno węglowe „Jungle Wear”.
Pochwa: do uzgodnienia.

To jest zupełnie nowy projekt. Pomysł na tego typu nóż chodził mi po głowie od dawna, ale długo nie mogłem znaleźć czasu pomiędzy zamówieniami na jego realizację. Chciałem stworzyć nóż kuchenny, który pasowałby do wypadu pod namiot, do przygotowania posiłku przy ognisku, grillu, czy wyprawie off-roadowej. Nóż praktyczny, nie za duży, wystarczająco cienki aby sprostać typowym czynnościom w kuchni, ale dość wytrzymały aby poradzić sobie też z innymi zadaniami. Miał być solidny, ale stosunkowo lekki aby miłośnikowi kuchni polowej nie ciążył zbytnio w plecaku. Naturalnie, w takim nożu nie mogło zabraknąć otwieracza do butelek.

Ostrze wykonałem z Elmaxu, kształt i szlify nie były proste w wykonaniu, ale wszystko poszło zgodnie z planem, choć na początku miałem obawy czy nie przekombinowałem. Rękojeść wykonana jest z włókna węglowego (FatCarbon „Jungle Wear”) i przymocowana jest nitami o dużej średnicy, aby umożliwić przywiązanie noża do drzewca (bo czemu nie). Otwór blisko czubka miał pierwotnie służyć jako ozdoba (odniesienie do tasaka), potem stwierdziłem, że to ciekawa opcja aby móc nóż zawiesić (na gwoździu czy gałęzi), a ostatecznie okazało się, że bardzo pomaga przy chwycie za ostrze – stanowi oparcie dla kciuka (gdyby np. trzeba było go użyć do patroszenia). Sam nóż wyszedł fantastycznie, bardzo jestem z niego zadowolony.

Kłopoty zaczęły się później. Do noża kuchennego używanego w terenie konieczna jest pochwa, postanowiłem więc zrobić prostą, lekką kydexową pochwą. Zazwyczaj robię pochwy o trochę bardziej skomplikowanej konstrukcji, z blokadą, możliwością rozebrania do czyszczenia itd.. Tym razem miało być prosto, zwykły znitowany Kydex, tak jak robią wszyscy… co może pójść nie tak? Wykonałem projekt pochwy, zrobiłem wypełnienia do otworów noża, wymodelowałem Kydex, nawierciłem otwory zgodnie z projektem i próba spasowania wyszła super. Obrobiłem krawędzie, umyłem całość jak należy i zakułem oczka. Przy nitowaniu było małe potknięcie (trzy nity pękły, ale to dało się szybko naprawić). Test po skończeniu – pochwa pasuje jak ulał. Nic dziwnego że wszyscy tak robią, szybka prosta robota. Poszedłem robić zdjęcia, wkładam nóż do pochwy i czuję zgrzyt…aż gęsiej skórki dostałem. Wyciągam nóż i widzę kilka pięknych rys. Jakiś paproch zmasakrował nóż, pochwa jest do wyrzucenia (nie ma jak jej rozebrać aby umyć) i muszę zacząć ją od nowa.

Postaram się szybko wykonać nową pochwę, ale tym razem po mojemu, skręcaną i może nawet z jakąś blokadą. Mam nauczkę aby nie robić po taniości i prosto, tylko najlepiej jak potrafię. Rysy na ostrzu są widoczne, ale nie aż tak, aby ryzykować poprawianie wykończenia, takie zabawy zazwyczaj kończą się jeszcze gorzej.

PS. Tak, wiem, wiele razy słyszałem, że nie powinienem pisać żadnych negatywnych rzeczy o nożach, które chcę sprzedać… ale to niestety kłóci się z moimi wartościami i wierzę, że na szczerości zajadę dalej.